Pośredni pogląd na daną kwestię cz. 12

Zapewne, że ludzie już z natury nie są sobie równi; osobiste, indywidualne nierówności są jak u wszystkich organizmów pewnego rodzaju lub gatunku, tak i u „najwyższej formy materii“, (Carey) u człowieka, prawem natury. Stąd jednak nie można zresztą u człowieka właśnie wnioskować, by zwycięstwo przez naturę uprzywilejowanych jednostek miało być koniecznym lub pożądanym. U człowieka możliwym jest częściowe wyrównanie różnic przyrodzonych przez wychowanie i kulturę, przez opiekę, jakiej ogół słabszym jednostkom użycza, a zgodnie z poczuciem ogółu naszej cywilizowanej epoki i wytworem chrześcijańskich poglądów użyczać powinien.

Przyrodzona nierówność jednostek prowadzi raczej do żądania, by nie wszyscy w równy sposób i równie bezwzględnie narażani byli na walkę konkurencyjną, a przez to słabsi na zagładę skazywani. Stąd można wyprowadzić dalsze ograniczenia wolnej konkurencji wielokrotnie już w praktykę wprowadzane; ochrona robotników, instytucje opieki nad starcami i dziećmi itp. Przyrodzona nierówność jednostek nawet pod względem fizycznym przez system wolnej konkurencji w ciągu pokoleń potęguje się, (doświadczenia nad dziećmi z fabryk angielskich) okazuje się więc przez to znów „nie czysto naturalną”, lecz wytworem ekonomicznych i społecznych stosunków, a w szczególności także prawodawstwa i przepisów ich dotyczących.