Pierwotne dzieje rodziny cz. 3

Ta bezładność nie znaczy jednak, aby tam żaden porządek w stosunkach płciowych nie miał panować. „Był to bezład względny, mówi Engels, to znaczy, że późniejsze ograniczenia, wprowadzone przez obyczaj jeszcze nie istniały. Nie wynika stąd wcale, by w praktyce powszedniej miała być tylko pstra mieszanina. Życie parami do czasu nie było bynajmniej wykluczone tak samo jak i dziś jeszcze dzieje się przeważnie tam, gdzie istnieją małżeńskie stosunki obejmujące grupę. Jeżeli zaś Westermarck, najnowszy autor, który przeczy, by taki stan pierwotny miał istnieć, każde wspólne pożycie pary aż do wydania potomka małżeństwem nazywa, to można nadmienić, że ten rodzaj małżeństwa mógł doskonałe trafiać się w czasie stosunków bezładnych, co nie zmienia samego faktu bezładu, t. j. braku wszelkich obyczajowych ograniczeń stosunków płciowych”.

Według poglądów Morgana z tej pierwotnej formy związków płciowych wyrodziło się pokrewieństwo. Tutaj grupy małżeńskie dzielą się na pokolenia. Wszyscy dziadkowie i babki w obrębie jednej rodziny są sobie wzajemnie mężami i żonami, toż samo ich dzieci, a zatem ojcowie i matki, a ich dzieci znowuż utworzą trzecią grupę małżeńską, czwartą ich potomstwo czyli prawnuki pierwszych itd.