Demokracja społeczna cz. 31

A cóż w życiu ludzkim widzimy? Niesłychanie wiele fizycznej i moralnej nędzy, której prawo to nie powstrzymuje, lecz ją nawet poniekąd stwarza. Kładziemy sobie za zadanie zwalczać cierpienia tego świata przez świadome i celowe działanie, uważając świat taki, jakim jest bez naszego przyczyniania się do tego, nie za najlepszy ze światów, lecz za taki, nad którego naprawą pracować możemy. To co się dzieje skutkiem działania powszechnych sił natury, nie może być dla nas normą moralną, gdyż one tworzą również wszystko, co jest złe. Prawo to orzeka, że istota posiadająca najkorzystniejsze cechy, najlepiej do otoczenia, do warunków swej egzystencji przystosowana, najwięcej ma widoków trwania i rozmnażania się; stosuje się to do wszystkich innych, a zatem i do ludzkich istot. „Najodpowiedniejsze”, „najwłaściwsze”, „najpożyteczniejsze” przetrwają inne. Warunki życia człowieka musimy podzielić na fizyczne i społeczne. Jakież przymioty moralne zapewniają tym, co je posiadają? Zasada doboru naturalnego jest prawem przyrody, nie zaś prawem moralnym; w dziejach ludzkości zatem nic jej się nie sprzeciwia, ani ukrzyżowanie Chrystusa, ani otrucie Sokratesa,ani spalenie na stosie Giordana Bruno. Chrystus, Sokrates, Giordano Bruno nie byli „najodpowiedniejsi” w swym społecznym otoczeniu, ich koniec był właśnie wynikiem ich charakteru. Zależy to wyłącznie od szczególnego ustroju danego społeczeństwa, kto w niem kogo przeżyć i przetrwać może. Giżycki cytuje Everetta, który mówi między innymi: „W istocie niezmiernie rzadkie jest społeczeństwo, w którym najwyższe i najszlachetniejsze przymioty moralne były drogą wiodącą do powodzenia”.