Darwinistyczni zwolennicy społecznej demokracji cz. 2

Można by myśleć, że płynęło to z instynktownego poczucia, iż ta właśnie nauka dla ich dążeń niebezpieczną okazać się może. Opierało się to jednak raczej na przekonaniu, że teoria doboru naturalnego o powstawaniu zwierzęcych i roślinnych gatunków ma większe znaczenie dla organicznego świata i życia istot niższych niż dla społecznej historii cywilizacji i ustroju przyszłego społeczeństwa. Teorią społeczno-ludzkiego doboru tern łatwiej było odrzucić, iż wszelkie dotychczasowe próby wyjaśnienia dziejów cywilizacji ludzkiego społeczeństwa z punktu widzenia naturalnego doboru w walce o byt w sposób naukowy, okazały się bardzo niezadawalające, albo też zupełnie chybione.

Najdawniejszą próbą wykazania związku między darwinizmem a demokracją społeczną, jest mały artykuł w piśmie: „Vollsstaat“ w r. 1873 drukowany. Bezimienny autor z wielką przenikliwością umysłu dostrzegł i uznał już wtedy równoległość działalności Darwina i Marksa. Czyni on uwagę, że geniusz poety nie zdołałby stworzyć bardziej interesującego faktu, jak ten, że Darwin i Marks, osobiście sobie nieznani choć współcześni i w tym samym mieszkający kraju, przez głębokie i genialne badanie w całkiem odrębnych dziedzinach wiedzy doszli do wyników posiadających niesłychaną dla ludzkości doniosłość, pokrewnych sobie, wzajemnie się wspierających i uzupełniających.