Darwinistyczni zwolennicy społecznej demokracji cz. 19

Słusznie podnosi Bebel, iż darwiniści zapominają, że człowiek jest myślącym zwierzęciem; ale Bebel a z nim i wszyscy dogmatyczni zwolennicy historycznego materializmu pomijają okoliczność, że człowiek nie tylko jest istotą badającą naukowo, lecz zarazem etyczną i praktyczną jednostką, i że reagowanie świadomości moralnej na teraźniejsze stosunki rodzi ideę wyższych form społecznych oraz dążność do jej urzeczywistnienia. Bebel pojmuje stosunek darwinizmu do społecznej demokracji jako czysto teoretyczny, jakkolwiek przecież tylko za pośrednictwem chcących i działających Judzi stan społeczeństwa zmieniać się może. Na tym przecież polega właśnie przewrotowa siła tej demokracji, że ludzie nie przystosowują się do danych warunków, lecz warunki przystosowują do swych życiowych celów.

Nawiązując do tego punktu przytoczę kilka myśli wypowiedzianych przez Wilhelma Lebknechta w odczycie p. t. „Historia jako wychowawczyni”, a odnoszących się do związku społecznej demokracji z darwinizmem. Zbijając zarzuty profesora Zieglera zawarte w jego książce „0 wiedzy przyrodniczej i teorii socjalno-demokratycznej” – zaprzecza, aby kiedykolwiek demokracja socjalna głosiła cielesną i umysłową równość wszystkich jednostek lub obu płci. Ziegler miesza równość w znaczeniu równouprawnienia z niedorzecznością, która jest jego własnym wymysłem. Jak niema dwóch równych listków na drzewie, tak też niema dwóch równych ludzi. To właśnie jest szczęściem. Jednakże w pomyślnych warunkach życia i istnienia, można wrodzone zdolności systematycznie rozwijać i potęgować ich wytwórczość.

Nie można z każdego dziecka uczynić wszystkiego, co nam się podoba, ale każde dziecko może otrzymać lepsze wychowanie niż dzisiaj otrzymuje.