Darwinistyczni zwolennicy społecznej demokracji cz. 17

Sądzą oni, że ponieważ walka o byt u zwierząt i roślin rozegrywa się nieświadomie, to jest bez znajomości praw, którym zwierzęta i rośliny podlegają, tak samo musi dziać się i z człowiekiem. Na szczęście jednak w przeciwieństwie do zwierząt i roślin ludzkość zdobywa znajomość praw rządzących jej rozwojem. Potrzebuje ona zatem tylko tę świadomość przenieść na swoje polityczne, społeczne i religijne instytucje, ażeby je przekształcić. Różnica między człowiekiem i zwierzęciem, jest więc ta, że człowieka można wprawdzie nazwać myślącym zwierzęciem, lecz zwierzęcia nie można żadną miarą nazwać myślącym człowiekiem. Wielu darwinistów w uczoności swej przeoczyło tę różnicę. Stąd błędne koło, w którym się obracają.

Jak cała książka Bebla, tak w szczególności ten rozdział pt. „Darwinizm i stan socjalny społeczeństwa” gwałtownie zaczepiany był przez przyrodników. Zarzucają Beblowi, że darwinizmu nie rozumiał i w sposób przewrotny dla społecznej demokracji wyzyskiwał. Bez kwestii w łańcuchu rozumowań Bebla znajdują się pewne luki. Nie można na przykład wyrozumieć, czy Bebel sądził, że dotychczasowymi dziejami rozwoju rodu ludzkiego rządziły te same prawa, co rozwojem zwierząt i roślin.